Owce
i Bóg milczą. Całkują na morze
(owce
– to milczenie, Bóg – nieskończoności).
Funkcja
analogii; wartość jej różniczka mnoży mała
nieskończenie
1.
Wstęp do czasu (za
cekina).
Pan-figur w progu (typ Agelasty).
Głosy
w ciemności są niczym
światło
i Pentaheglista
na-dal pęta się z wiatrem.
Metafizyka
ciernistych kapuz. Znaki
tkwią w rzeczach =
świat światem światów i
świat jako
rzeczy i tylko rze---
to PEWNE
pytanie o istnienie
świata, to znaczy
sposób istnienia – płynny. W wyposażeniu:
Snorkeling,
Symbole i Odniesienia [Goethego
definicja symbolu],
dogmatka Genezy i meta-
forzenie Podejrzenia,
że…… Świetlny sworzeń
od batyskafu
Neo-mesjasza (patrz: plastik-klapki; chińska
motylarnia), że …..
każdej Fazie coś się wypełnia
córeczko. Trzeba
zachować skłonność do wierzeń,
by świat nie spełzł w
przedzmrok, poza światłoczułość
sensu, formy, czuwania…
Next Jerusalem now! (patrz:
Licheńska arka). Albo napój
Noego
a napój Izoldy (patrz:
wersja pre-alpha Pieśni
nad pieśniami). Sfera
chtoniczna
do tu-zimności.
Kierunek zejścia: zawsze na Zachód; masz
recepturką mitologizmu
związać ich święte zwoje. Na koniec uczty
Sentymentaliów wieczne
pytanie: unde malum?
Wieczna odpowiedź: z
pragnienia
z-niszczenia zła. Podwójna
siła 2rożeń-2ozpalań;
godny
typ tortur….. A tort postępu tobie, Fatalisto!
To? Wszystko wina z
Oświecenia.
Bunt Słupnikowych
(wolno woleć Bartoka)…, że Irydiony
idą na Północ (patrz:
tam gdzie nikt
nie ruszy im grobów) i
słonia kości – a poza
wszystkim – „Figury. Tam
to tkwi”,
Woyzeck. >
Toś się pokąsał…..
Schopenhauerem? Twarda
mgławica pesimiźmu –
znajdź sobie chabra, pani Kandydko. Kąkol – typ
cnoty
ogniu przyrzeczony vel improwizacji
nieodkryty sufler. Sufler Ilii proroka
śle nam (przez
Flauberta) nowinę niedobrą: „Głupota
rządzi!”
I perspektywa (via dr
Pangloss) i Paruzjonistka
w stronę potopu ustawia
swój fotel na biegunach Otwarcia <
Lustra Oceanu, co
chodził i mówił, bo mieszkał między nami.
Stara bajka. Dziś trzeba
polizoficznie – kontredansem w zanik.
Tahitański Nietzsche;
Nosy
Fellow
Nosy Candy
Nosy Coffe
Nosy but-Man;
2.
Wstęp do przestrzeni
(jenocórwdo).
Postmodernismus,
hallllllllooooo! – „UMLAUT
SIĘ ZABLOKOWAŁ”. W zsypie Bouvarda
i Pecucheta. Wołacz
kołacze na pustyni.
Klaun sive książę.
Fenomenologia
potulności [st.s.
pan-niewolnika]. Plaże i tężnie
dla talencików - -
- plus się zawiesił we mnie mirando!
(kaliban). Plus Minos – sofizmatyk “de facie
quae orbe lunae apperat”…… Kto sięga głębiej?
My czy robaki?
Kto tu ma pierwszą
dostateczną rację? Konsultanci, e he u!
Kanto-gnostyckie es
über alle Maßen – der-
Zeit = ӧ-liczne
ideolo-kibolstwo. Era Nostra
szybuje skrą
radionuklidów.
Joker na Kołymie.
Wymrażają posiołki,
wypalają domy…. Hip(ST)ermetafora
Pana Pier-
rota na przedostatni
dzwonek przeznaczona.
Zakopują lasy, zakopują
ziemię… – Lustro Pan-
Opaczne – lemur na
krzyżyku.
A pod krzyżykiem
olbrzymi garbus i Zaratustra
mdleje na śmierć
--------
Za
bardzo? Wolałbym nieba-
|
Szekspiropentametr jambi w przełożeń;
ćmi jedenastką prostoduszny
cynizm.
Jedenasta plaga. Summa Sumerum
– serce
rozdarte grubiańską
farsą, a dusza w desie,
Absalomie! Dantemu też
w końcu zabrakło
słowa…. Surma sum
meum…. –trywialetka
[s.st. kiczość]. Festyn
– dla dołów
potlacz, gry miejskie.
Petanka φ-gór – ------ Ewanżuela
|
Bóg umlaut! – Wolny wstęp
3.
|
Antropopatia
& mizomuza Fotony stop klatek taksonomie meta-
fizyki kibla
w bitmapie serii E-krany sitkoma koma shit (hit!?)
happens of
course Tradycja vel teatr burek (Burki Fatimy) Burki-
na Faso dziwny uśmiech wielbłąda contra Orleańska Panna wg
na Faso dziwny uśmiech wielbłąda contra Orleańska Panna wg
Czajkowskiego
budzące się żądze na zgliszczach Neo w Karta-
ginie park
ludowy nad Bystrą (sadziła go moja babka trockistka
a mame
tworzyła spółdzielczy ruch kobiet na Huculszczyźnie
i
co?res-pondowała z Leninem) I nie zapominaj o dziale expo-
średnio literackim zwłaszcza Poezji poza tym wszystko gra gro-
średnio literackim zwłaszcza Poezji poza tym wszystko gra gro-
teską amplifikowana
wszystkość oooo! I powiedzą że farsa est
najprawdziwszą
ze sztuk Metoda (sz)części a czar emocji krzepkiej
żulicy Duch
morfeuszy śpiąc się w bursztynie i Się śni ode morza
Eleonorze de
la Cruz (zakon Sióstr Drzemiących) Więc daruj nam
siostro
przepis na po-życie oniryczne świętej ironicznej I powiedzże
szczerość a szczerość
szcza po nogach Golema i w ustach ma święte
zwoje na
glinianą wieczność Miasta? Kainowy tryb tu bi (co za aut-
entyczność! więc
wolisz hi(p)steria? więc wolę Julę) A-ha- propos
jak negdaj
bywało pro tego PIĘKNA …. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
.. . że jak? Że nie stawiaj kropka
kiedy w domu
twoim zalęga się w czasie plusplusquam perfectum
to pole
pełne ab-stracho-aniołów i na tym polu topole wron pełne
w koronach i
wtenczas się było zalęgło się było światełko ziebiesko-
nielone (i
nie powtarzaj wciąż „i”) ---- To światełko głosque ( *
)
De côté de chez la Republique Sainte Marie
4.
Pan M.
hrabia Tyszkiewicz, mówią, pierwszy kopał w Egipcie,
a on arystokrat na
lwy jeździł właściwie. Poluj, kop – odkryjesz
i ty tamte światy,
artysto. Albo walcz o duchy albo walcz o pokój
aż ci kamień nie
zostanie po kamieniu. Bądź repolonizuj kraj
(„nas zomo biło, a
dziś młodych biją banki” – temat jest i Rosja
jest i (nie) wie,
a generał wie, ale przeprasza – con dolezza vita,
sorpresa di
niente, davvero Mio Zio? – ujmujące, prawda
…). Więc czego byś chciał?
Jak MacKiavel
wracać w dom i spalić uwalany płaszcz, a potem
do Platona iść –
coś jest do scałkowania… Kożuchinem „Obrazki
z wystawy” grać i
Kwietniem śpiewać Oniegina, a Twardowskim
się z pisania nie
rozgrzeszać… i w Rep. Palau (p)rezydentem być
dziedzicznym (– o
czym wy tu tak piszecie ob. Ob. pisatielu –
a o czytatielach
ob. Ob. Konsultancie.. Bo ja bardzo lubię pisać,
nie nie Libię,
mówię: lubię. Lubię, Rosję… ujmujące, prawda…).
Wszystko
o czym można pisać.
Levin może pisać, że wszystko, co wiemy
to jajko na gazie. ---- Pierwsze było udręczenie, wydrążyło to
co ludzkie, ale
tylko Levin może to napisać. My możemy,
że Moniuszko bez
kontusza będzie jutro – Halka skansen,
choć po nocy świat
się relatywizuje, Halka – pani w końcu
wyzwolona,
ujmujące, prawda…. te różniczki. Leibniz
Newtonowi czy
Newton Leibnizowi zerżnął te różniczki,
a tu z
popielniczki je odmyślił Velasquez, Velasqueza zaś
rodzony nasz
Potocki zmyślił (zanim sobie wmyślił kulkę
w łeb z pokrywki
cukierniczki, ale jeszcze księdzu posłał,
żeby mu poświęcił
na wypadek, gdyby Panbóg istniał
– ujmujące,
prawda…).
A naprawdę to byś
chciał tej prawdy w każdym geście.
Iżby ostra była
jak Minerwa w Niebaojca głowie. Bez kolein
i wklęśnięć,
niczym tarcza po odwrotnej stronie. I jedyna,
która nie chce brać,
bo chce się pozbyć. Jasna,
wolna – concertino
na dwie harfy i andante – ujmujące,
prawda…. A
na tarczy po właściwej Meduza jak się patrzy
i ci świat zaplecie
g/w-łosem węża w kamienność,
byś nadludzką w
nim pozostał, ponad-czułą
(wy)trwałością – ujmujące
...
5.
WDA JAK FAKE (a jakie oczy..)
WDA JAK FAKE (a jakie oczy..)
I.
Oczy jak
czarnowrony, o, czy czar-
no w oczach ma? Aczkolwiek Myatt
[-przedstaw mi tu jakąś strategię
rozwoju, jeśli Dama z gronostajem
nie wróci -Voilà: Barbara Hoff]
wyraził to prościej: „ludzie pragną
prawdziwego Chagalla, nawet jeśli
jest fałszywy”. Ołgał 200 nababów
[-To twój stryjek Bacona z Kokoschką
wieszał w rzeźni? -Nie, to jego] Robihood
Beltracchi, chociaż Szwab, a nawet Żyd,
lecz w sumie Fenicjanin. Teraz w pa*
robi spoczynek [-jak „onegdaj” Myatt]
i mistrzami portretuje osadzonych
[-Robotnicy osadzeni w przemyśle
górniczym -Evviva Wałbrzych!]
II.
Naciął się na brudzie pan Elmyra Hory,
ściągniętym z Matisse’a; kurz rzecz jasna
w innym składzie [-Kretyn Faulkner doniósł,
że zakupił gdzieś drugiego Picassa. Takiego
samego. Nie ten Faulkner, idiotko!]. Przecież
w świecie ginie tyle talentów [-Trzeba cioci
pieniędzy?] Siedział w sześćdziesiątym ósmym
[-Talent miał również do dat -Dobrze mu tak,
anarchiście! -Nie, nie nada, Irving z Wellesem
już łyknęli temat]. Ale Chang dia Chien
no w oczach ma? Aczkolwiek Myatt
[-przedstaw mi tu jakąś strategię
rozwoju, jeśli Dama z gronostajem
nie wróci -Voilà: Barbara Hoff]
wyraził to prościej: „ludzie pragną
prawdziwego Chagalla, nawet jeśli
jest fałszywy”. Ołgał 200 nababów
[-To twój stryjek Bacona z Kokoschką
wieszał w rzeźni? -Nie, to jego] Robihood
Beltracchi, chociaż Szwab, a nawet Żyd,
lecz w sumie Fenicjanin. Teraz w pa*
robi spoczynek [-jak „onegdaj” Myatt]
i mistrzami portretuje osadzonych
[-Robotnicy osadzeni w przemyśle
górniczym -Evviva Wałbrzych!]
II.
Naciął się na brudzie pan Elmyra Hory,
ściągniętym z Matisse’a; kurz rzecz jasna
w innym składzie [-Kretyn Faulkner doniósł,
że zakupił gdzieś drugiego Picassa. Takiego
samego. Nie ten Faulkner, idiotko!]. Przecież
w świecie ginie tyle talentów [-Trzeba cioci
pieniędzy?] Siedział w sześćdziesiątym ósmym
[-Talent miał również do dat -Dobrze mu tak,
anarchiście! -Nie, nie nada, Irving z Wellesem
już łyknęli temat]. Ale Chang dia Chien
III.
był lepszy. Skopiował tego ze 30 tysięcy
[-Od Bostonu do Paryża -Piscator! -Jak na
Zhōngguwczyka nic takiego znowu]. Mówił,
że postkolonialną doświadcza bezczynność.
A ty co? Ty klawikordem robisz. Owszem,
profesya zacna jest, lecz ty nie jesteś
Leonhardt [-Klawesynie, moi excuse,
na klawesynie]. To może byś się za to
[-Chińczycy nas stąd wysiudają zaraz,
te metody, le suzuki i tak dalej] – to się
weź. I popatrz: Sasnalówna z Nowo-
sielską, i Łempicki le vicomte i Staro-
wiejska, Wyczółkowskie… A Pollocka
lepiej nie, bo tam już wiedzą jak detektor-
ować [-Osie rzutu, rejestr szału, azymut
rozmachu i gabaryt chlapu...] Tak
był lepszy. Skopiował tego ze 30 tysięcy
[-Od Bostonu do Paryża -Piscator! -Jak na
Zhōngguwczyka nic takiego znowu]. Mówił,
że postkolonialną doświadcza bezczynność.
A ty co? Ty klawikordem robisz. Owszem,
profesya zacna jest, lecz ty nie jesteś
Leonhardt [-Klawesynie, moi excuse,
na klawesynie]. To może byś się za to
[-Chińczycy nas stąd wysiudają zaraz,
te metody, le suzuki i tak dalej] – to się
weź. I popatrz: Sasnalówna z Nowo-
sielską, i Łempicki le vicomte i Staro-
wiejska, Wyczółkowskie… A Pollocka
lepiej nie, bo tam już wiedzą jak detektor-
ować [-Osie rzutu, rejestr szału, azymut
rozmachu i gabaryt chlapu...] Tak
IV.
kochanie
będziesz
miał pasztecik. Ale za to mi
wykonasz ten szkielecik syrenki, co go
w lecie 1570-go u Medyceuszy w ga-
binecie, widzieliśmy, kunstkammera.
W necie też był zresztą, przy owym
facecie, co miał tylko jedną stopę –
no przecie używał jej jak parasola
w kabarecie u diVecchia … Jaki
tam coup d’Etat! Coup d’oeil et
embarras de choix najwyżej. D_
nous pardonnera – poniekąd o-
statecznie – c’est son métier,
et c’est le notre, nieprawda?
I oko po Klee weź proszę
ubierz. To kolorowe.
wykonasz ten szkielecik syrenki, co go
w lecie 1570-go u Medyceuszy w ga-
binecie, widzieliśmy, kunstkammera.
W necie też był zresztą, przy owym
facecie, co miał tylko jedną stopę –
no przecie używał jej jak parasola
w kabarecie u diVecchia … Jaki
tam coup d’Etat! Coup d’oeil et
embarras de choix najwyżej. D_
nous pardonnera – poniekąd o-
statecznie – c’est son métier,
et c’est le notre, nieprawda?
I oko po Klee weź proszę
ubierz. To kolorowe.
6.
*******
O
światłoczułości! Duch się objawia
poprzez materię – żeby się zobaczyć.
Patrz na te gwiazdki, co w tytule. Śnieg?
Upadł w nocy. Na czarny mankiet nie-
jakiej materii,
w chwili gdy znika [coś
myśli o tym i to widzi, dlatego jest;
dlatego jest „to”] w niezmiennym
więc nieuchwytnym, choć nieruchomym
to poruszającym i pełnym a nieustannym
Słońc – ó – ------------ A chwileczkę, causer!
Chwileczkę?
Być tu i za raz [esse = percipi /
cogitare esse- - ---–]
– A te:”*…” to figury. Ide-re-alnie w
sobie
ograniczone pięcioma bokami [5mysłami,
5lepkami]
niknienia.
I co? Co widzisz.
Śnieżki po Keplerze. Negatyw materii;
geometria na-
przeciw nicości.
* < Więc coś się zawsze zobaczy. Glück auf
na nową partyjkę ze Słońcem.
Tak ono wstaje i idzie.
(Coda)
*
Państwo idą! Bo tu zamykają. Tak. Teraz brać
to
tit for tat –
jak ty mnie tak ja tobie, moja Pieśni.
Z czasem drążyć podkop i podważyć czas
ostatnią perłą. Postawić jej domek w trzy dni.
Trzydniową fermę. I to wszystko. Wszystko
dla tej formaty szczutej czwartym (bez
atu: ś’834_8
_+!@3’ (Feniks do Niewiedzącego).
<*>
Nie ma państwa w ogrodzie. Wolność paraduje
w czapce z dzwoneczkami; słowo się dzieli
przez zwichnięty tetrachord; zielony nalot
łąki,
spodem piach, grzyb żałoby. Fleurs, fleurs,
coeurs, couleurs… Couleurs d’amour….
To wszystko?
Wszystko to umiera,
bo się nie poznaje.
…wołają z powrotem – państwo idą.
Otworzyli – o!
Czarny drozd poleciał między kości.
Z piosenką
czy przekleństwem
- - - -
- -
To wszystko?
Nie
Był na początku punkt i poruszenie.
Z tego się bierze geometria i czas
[Deus sive kontrapunkt ergo kontrapunktyczna konieczność Dramatu].
Algorytm powołań [powołał ich Pan na bunt (Szymon G). I mnie woła
tylko dla mnie ten późniejszy kiel-ich].
Zacząć awangardą [pro Forma]
skończyć de-konstrukcją [Ouroboros
na tableau; Ch. J. Minarda (1812) –
Forget Napoleon!]. Anakolut serca w
prozie koniunktury; Pani Hypatia
nie miewa córek, za to synowie… Don
Kichotowie nie miewają synów
[o córkach milczy Plutarch], za
to sowom podrzuca córeczkę Piekarza
kukułeczka Szekspira, a sroka
złodziejkom kości i naszyjnik ze Spisku
haremowego.
Sceny na śniegu; od głowy do głowy zorzy się światełko
[ujmujące, prawda] i szyja Ramzesa,
i len pod zmarzliną, niebieski od
wieczności. Podeptany chleb [Inger
chciała ciastek] i tren w garderobie
od szaty Cesarza, i Oda królewny do
groszku w materacu [Ot, sztuczka;
stara
bajka o klasie próżniaczej]. Z didaskaliów: 3 rzeczy od wieczno-
trwałości [słowo opaczności!]:
głupstwo, kłamstwo i Metoda .
·
głos
·
światełko
·
miny Mistrzu
*
* *
Jestem porażony efektem operowości języka, który w poemacie Czas Minuosa zdołała uzyskać Ewa Solska. Jest to bowiem język katedr, święta gwara architektów i budowniczych, która - jak mi się zdawało do tej pory - nie ulegnie już procesowi powtórnej werbalizacji. Jakże się myliłem... Solska podąża drogą lingwizmu kulturowego, którą niegdyś zapoczątkował Cyprian Norwid w poemacie A Dorio ad Phrygium, domknął zaś Witold Wirpsza Traktatem skłamanym. Intelektualizm albo samoudręczenie, metafizyka i ekspiacja. Gorąco polecam.
Karol Samsel
Ewa Solska, pracownik naukowy, nauczycielka akademicka. Debiutowała w 2004 roku tomem wierszy Listki Penelopy. Publikuje w „Akcencie”. Twórca i członek lubelskiego stowarzyszenia literackiego „Inicjatywa Dworzec Wschodni”, redaktor pisma „Dworzec Wschodni”. Mieszka w Lublinie.
Czas Minuosa (stand-up opera) jest poematem z nowego tomu poetyckiego Ewy Solskiej, pt. Misirlou. Zbiór w przygotowaniu, dziękujemy serdecznie Autorce za udostępnienie jego fragmentu.