Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dragan Andrzej. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dragan Andrzej. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 lipca 2013

Prezentacje: Andrzej Dragan - fotografia



Wszystkie sylwetki z kosmicznego fotoplastikonu Andrzeja Dragana naznaczone zostały piętnem Bergmanowskiej „siódmej pieczęci”: zapowiedzią jakiejś nieuniknionej katastrofy. Pozostawione na granicy unicestwienia psychomoralnego, okazują mimo to moc nieusuwalnych z przestrzeni pamięci emanacji: są alegoriami, silnymi symbolami, emblematami. Niezwykle sugestywne, a mimo to zawieszone w dynamice istnienia tak, jakby nie istniał czas, a całość była momentem wyrwanym z nieskończoności – jawią się jako przerażające, ponowoczesne „veraikony”. Acheiropoietos – tym słowem w kulturze szóstowiecznego Bizancjum określono wizerunek twarzy „nieuczyniony ludzką ręką”, cudowny, żywy i oddziałujący. Taką jest również ikona Draganowska, choć weraikoniczne miejsce Chrystusa zastępują najczęściej padlina: obdarta ze skóry sarna, zmumifikowany kot; albo artefakty takie, jak dolar w Absyncie. Deus ad machinam: powrót Boga do maszyny wiecznej. Podobnie jak substancja boska w procesie profanacji przestaje zasilać naturę ziemskiego uniwersum, tak też i osobowość modela, jego personalitas – na zdjęciach Dragana ulega osłabieniu, rozpadowi i dyseminacji na rzecz inwazji przekazu i traumy. W pracach zachowana zostaje ich naturalność przy najsilniejszej możliwej kondensacji znaczeń i wzmocnieniu perswazyjnej warstwy dzieła.


Redakcja